Iron Maiden wystąpił w Warszawie [ZDJĘCIA]
24 lipca wyruszyliśmy do Warszawy na prawdziwe metalowe święto, jakim bez wątpienia jest każda wizyta Iron Maiden w Polsce. To było szczególne, bo odłożone w czasie przez pandemię i tym bardziej wyczekiwane, czego atmosferę było czuć już od samego zbliżenia się do Stadionu Narodowego.
Wyczekiwanie próbowały umilić zespoły supportujące w postaci Within Temptation i Lord of the Lost. Czy neogotyckie produkcje trafiły w gusta 50.000 fanów heavy metalu w każdym przedziale wiekowym jest według mnie kwestią sporną, bo wiele fajniej przed Maiden w dawnych czasach oglądało się takiego Kreatora czy Kata, ale jak widać target z biegiem lat też się zmienia na mniej, hmmm, ortodoksyjny.
Brytyjska inwazja wystartowała w okolicach 21-szej od tradycyjnego hymnu rozpoczynającego od lat koncerty IM, czyli przeboju „Doctor Doctor” UFO. Na pierwszy ogień poszedł set z najnowszej i promowanej płyty „Senjutsu”. Czy Iron Maiden w kontrowersyjnym wydaniu progresywno-heavy metalowym przebija ten z krótkimi seriami gitarowych ciosów, legendarnych i riffów i solówek, na których wychowały się pokolenia, też bym nie powiedział, bo prawdziwy entuzjazm zaczął się dopiero, gdy wjechało „Revelations” z epoki kamienia łupanego. Do końca poleciał już hit za hitem nawet w postaci takich nieoczywistych, ale powtarzanych i na poprzedniej trasie „Blood Brothers”, „Sign of the Cross”, czy „The Clansman”.
Nie wiem skąd wzięła się plota, że Bruce Dickinson śpiewa ostatnio słabiej. Jego możliwości wokalne były wręcz porażające i spokojnie AD 2022 można go postawić w jednym szeregu z Kingiem Diamondem i Robem Halfordem, którzy na ostatnich koncertach też pokazali, że mimo wieku na karku przeżywają jakiś renesans. Chciałoby się tylko, żeby np. na takim „The Trooper” zamachał ukraińską flagą odnosząc się do aktualnych wydarzeń na świecie, ale tu miejsca na politykę (jak na ostatnich Scorpions czy The Rolling Stones) zabrakło. Została tylko zabawa i show. Czy spełniły marzenia heavy metal maniacs? Szczerze, pewnie nie wszystkich, ale nie widziałem, żeby ktoś wychodził z Narodowego niezadowolony.
The Lord of The Lost [zdjęcia]
Within Temptation [zdjęcia]
Iron Maiden [zdjęcia]
fot. Paweł Rychter